«Nie, powiedzmy… przyjacielem.» «A zatem powinien ją pan przekazać spadkobiercom» brzmi ostatnie zdanie urzędnika. Wychodzę jeszcze bardziej zdezorientowany. Pośród tłumu widzę tabliczkę z moim nazwiskiem: zawsze miałem nadzieję, że na lotnisku będzie na mnie czekał ktoś z widocznym napisem. Podchodzę: «Dzień dobry, jestem Francesco Speri». «Czekaliśmy na pana» odpowiada kobieta, około sześćdziesiątki, z udawaną uprzejmością. «Chcielibyśmy panu podziękować za to, co pan dla nas zrobił.» Widząc moje pytające spojrzenie, kobieta skinieniem głowy pokazuje pewnemu chłopcu, by do nas podszedł, następnie się przedstawia: «Grazia Barbarino, miło mi. Jestem siostrą biednego Luigi Maria, a to mój syn: przyjechaliśmy, żeby dać godny pochówek naszemu bliskiemu». Zadaniowy ton i perfekcyjne ma

